Rada Kręgu

Arcanis

*Drzwi karczmy rozwarły sie z hukiem i do środka wkroczył półekf opatulony czarnym płaszczem, jednak ze zdjetym kapturem* Słuchać zebrani! *ryknął zdenerwowany i zdyszany* Burmistrz.. burmistrz znikł! Porwali go! *złapał oddech i ciągnął dalej* Wszyscy awanturnicy chętni do pomocy za mną! Do burmistrzowej! *stanał za drzwiami czekając na poszukwiaczy przygód*

Venilo

*Wszyscy patrzyli na owego półelfa jak na głupka, jedyna nadzieja w parce KOŃCZących Jezyk

rozmowę*

Lynisharr

*Zerwała się z miejsca od razu. Wreszcie coś się tutaj działo. Spojrzała przelotnie na For'a. *Szykuje się niezła awantura.* Rzekła radośnie, po czym zwróciła się do półelfa.* Nie stój tak! Prowadź nas do burmistrzowej. Szkoda czasu na zbędne pogaduszki.

Arcanis

*Machnął ręką i zaczął w ciszy prowadzić śmiałków do domu burmistrzowej*

Pyjak

*Dla odmiany wstał spokojnie i piwo skończył dopijać, widząc że elfkę napełnia gotowość działania uśmiechnął się.* Tak, znowu pewnie trzeba będzie obić ryja kilku bandytą. *Spojrzał na oberżystę i zostawił 2 srebrniki w kuflu*

Venilo

*Owy półelf zaprowadził ich do przed dom burmistrzowej. Cała zapłakana opowiedziała im o porwaniu burmistrza przez jakiegoś konia z tułowiem.... Wiecie jedynie, że pobiegł na północ, w kierunku lasów*
[Lyn, For]

Lynisharr

*Bez żadnej obietnicy nagrody raczej nikt swojego karku nastawiać za kogoś nie będzie. Nie te czasy, honorem się nie nakarmisz, nie kupisz broni. Spojrzała na tą biedną zapłakaną kobietę.* Jakim cudem jedna osoba zdołała porwać burmistrza? *Zdziwiiła się wyraźnie krzywiąc się w niesmaku. Tylko głupota mogła doprowadzić do takiej sytuacji..* Czyżby burmistrz nie miał strażników?

ar edit: nie zapominaj, że większość napotkanych(nie liczac naszego dzielnego rusałkownika) istot nie czyta Ci w myślach ;-)

Pyjak v2.0: Ar a ty postaraj się trochę rozpisywać czynności Mruga

ar edit: marudzisz Kwadratowy

Ar to było tylko i wyłącznie dla mg... czepiaj się własnych długich postów : P

ar edit: ok ok *schował sie*

Red

*Za grupką śmiałych, mężnych (tudzież jakże kobiecych pań mmmm) bohaterów cichaczem pobiegło małe coś. Owo małe coś miało cztery razy mniejszy wzrost od człowieka a rozumu to chyba ze sześć razy mniej. Nie był jednak na tyle gUpi by ujawnić się towarzyszom broni. Wietrząc dobry interes Rusałkownik (męska odmiana rusałki) nie miał zamiaru spuścić drużyny z oczu. Szybko zapiął rozporek, a tak, był zajęty sikaniem do mleka w karczmie, w końcu i jemu coś od życia się należy i zakradną się do gromadki.*

ar edit: a może Rusałecznik?

Z tymi czcionkami nie swawol tak Ar xD Równie dobrze i Ruchalnik przewala oczami

Pyjak

*Trochę się zdziwił, bo obstawa zapewne była. "Skrytobójcy?" pomyślał przez chwilę, jednak oni by go zabili, coś mu nie pasowało w tym.* A kto Waćpannie powiedział o tym że to był 1 zbój na koniu? Czy może widziała Pani to osobiście?

Venilo

*Burmistrzowa przestała płakać i zdzieliła przez łeb Fora* Jaka waćpanna. Taka to może ze trzydzieści lat temu zanim za tego starego capa wyszłam za mąż... Obstawa? A skąd na to pieniądze w tej dziurze... A co do jeźdźca.... Stary wyszedł się wylać wieczorem, a potem przy pochodni jeno jednego ślady było widać... A nagroda będzie, nie martwta się... Tylko mnie go znajdźcie...*Po tych słowach zaprowadziła ich do drzwi, a gdy wyszli zamknęła je z hukiem i dalej zaczęła zawodzić*
[For, Lyn, Red]